poniedziałek, 30 lipca 2012

ROZDZIAŁ 21 ♥


Wyszłam z sypialni i poczułam zapach pomidorów.
-Cześć śpiąca królewno, spaghetti?-powitała mnie Katy, podnosząc w górę garnek z sosem.
-Nie dzięki, KAWY!-oznajmiłam błagalnie.
-A może coś mocniejszego hmm?-zaproponował mi Zayn, który przed chwilą leżał na kanapie.
-Grzeszysz Malik, ona jeszcze nie jest pełnoletnia.-rzuciła Katy, nakładając makaron na talerze.
-Ty maleństwo się nie odzywaj niepytana dobrze?-oznajmił Zayn.
-Miło z Twojej strony ale jednak wolę kawę-odrzekłam i sięgnęłam po termos.
Katy obrażona ''maleństwem'' wyszła z mini kuchni i poczłapała do salonu.
Zayn oparł się o blat.
-Gdzie Hazza?-spytałam, upijając łyk boskiego napoju.
-Siedzi z Larry'm, mam małe pytanie...
-Hmm?
-Ile Katy ma lat? 15? Szczerze mówiąc więcej bym jej nie dał.-rzekł Malik z rozbrajającym uśmiechem.
-SŁYSZAŁAM TO GŁUPKU, DARCY NIE WAŻ MU SIĘ ODPOWIADAĆ NA TO PYTANIE!-krzyknęła Katy
Zayn wywrócił oczami a ja wzruszyłam ramionami. To zabawne... Zayn myśli ,że Katy która zachowuje się czasami dojrzalej ode mnie ma tylko 15 lat...

-Psst!-szepnęłam.
Malik spojrzał w moją stronę a ja pokazałam na palcach siedemnaście i uśmiechnęłam się.
Szatyn spojrzał na Kat z niedowierzeniem i uśmiechnął się tajemniczo i poszedł do salonu.

Ja wzięłam ze sobą dwa kubki i termos z kawą i podreptałam do kabiny kierowcy.
-Dzień dobry-rzuciłam,zamykając ze sobą drzwi uważając przy tym ,zeby nie upuścić kubków ani termosu.
-Ooo hej, mamy już kawę- odpowiedział Harry podnosząc papierowy kubek i uśmiechając się do mnie.
-Witaj, piękna nieznajoma-rzucił kierowca, na oko miał gdzieś koło trzydziestu pięciu lat, był przy kości i miał śmiesznego wąsa.
-Tak w ogóle to gdzie my teraz jedziemy?
-Kierunek lotnisko w Heathrow-odpowiedział Larry.
-Lecimy samolotem?!-spytałam przerażona.
Nie lubiłam latać, naoglądałam się filmów o katastrofach lotniczych i teraz się boję.
-Tak będzie najszybciej, kotku-oznajmił Loczek, wstając z fotela.
-Aha...
- Chodź do salonu.-powiedział Harry ciągnąc mnie za rękę.
Wyszliśmy, Loczek przyparł mnie do drzwi i szepnął na ucho.
-Chyba ktoś tu się boi latać, spokojnie usiądziesz obok mnie.
Uśmiechnęłam się lekko, poczułam jego usta na moich, było to tylko delikatne muśnięcie ale i tak przeszły mnie przyjemne dreszcze.
-Chodź-rzucił Hazza, idąc w stronę salonu.


-WEŹCIE GO STĄD BO NIE RĘCZE ZA SIEBIE, jeśli nadal będzie mnie wkurzał to mu coś zrobię!- jęczała Katy, posyłając Zayn'owi mordercze spojrzenie.
-Pff, dwa razy powtarzać nie musisz,idę sobie do Lou i Niall'a-rzucił Zayn.
-Jezuuuuu nareszcie, jaki On potrafi być wkurzający, Jak wy z nim wytrzymujecie?
-On tak ma jak kogoś BAAAARDZO lubi.-oznajmił Harry z uśmiechem.

Na lotnisku było bardzo tłoczno, chłopcy przez kilkadziesiąt minut rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z fanami, kilka dziewczyn ku mojemu zdziwieniu chciało zdjęcie ze mną. Jedna dziewczynka, miała około pięciu lat poprosiła mnie o autograf, odparłam ,że nie jestem gwiazdą i nie rozdaję autografów lecz nie chciałam ,żeby odeszła z pustymi rękami więc wzięłam od niej kartkę i zapytałam w którym miejscu mam się podpisać.
-Obok twojego męża ''Halego''.
Zaśmiałam się i nabazgrałam swoje imię obok autografu Loczka.
-Wies, ja Cię lubię ,bo Hally Cię lubi. I chciałabym mieć zdjęcie z Tobą i Hally'm. Mam apalat.
Rozbrajający uśmieszek dziewczynki wystarczył ,żebym odciągnęła Harrego od dwóch starszych dziewczyn.
Wzięłam rękę dziewczynki i pociągnęłam ją w stronę Hazzy.
-Widzisz Go? Podejdź do Niego i pociągnij go za rękę-szepnęłam jej na ucho.
-Dobla, idę.



Obserwowałam ją z zauroczeniem, przepchała się do Loczka kulturalnie krzycząc do wyższych od siebie dziewczyn PSEPLASAM!
Paul obserwował dziewczynkę, rozglądając się za jej rodzicami a mała podeszła do Harrego i pociągnęła go za spodnie.
Loczek spuścił wzrok i szeroko się uśmiechnął, podeszłam do Niego.
-Cześć mała, chcesz autograf?-spytał Harry.
-Nie chcę.
-Nie chcesz?-zdziwił się Hazza.
-Nie, bo jus mam. Teraz chcialabym zdjęcie z Tobą i  Twoją zoną.
Harry uśmiechnął się do mnie,wziął dziewczynkę na ręcę a ja podałam aparat Paul'owi.
Hazza pocałował małą w jeden policzek a ja w drugi i zdjęcie gotowe.

-IVY! Mój Boże dziecko! Szukam Cię od godziny, mówiłam ,że masz nigdzie nie odchodzić!-krzyknęła wysoka blondynka, matka dziewczynki.
-Pseplasam mamo ale One Dilection tutaj są! Mam zdjęcie z moim i Dalcy mężem!-powiedziała Ivy.
-Upss, pseplasam Dalcy ale nie wiem cy Ci mówiłam ale Hally jest tes moim mężem. Musę iść, spotkamy się jesce kiedyś?
-Na pewno, do zobaczenia Ivy.-rzekł Loczek.

 Dziewczynka oddaliła się a Harry przytulił mnie i szepnął do ucha.
-Zrobmy sobię taką, proszę.
Spojrzałam na niego na w pół zdziwiona i rozbawiona.
-Nie mówię ,że teraz. Ale kiedyś...
-Kiedyś, bardzo chętnie. Chodź, Meksyk czeka!-odparłam i pociągnęłam go w stronę wejścia do samolotu.


________________________________________
Na początku Massive thank you za komentarze do poprzedniego rozdziału! Wasz i mój rekord 12 ♥♥♥
Dziękuję za 23 obserwatorów, ponad 6500 tys wyświetleń, jesteście cudowni! To bardzo motywuje do dalszego pisania. Przepraszam ,że rozdziały pojawiają się co jakiś tydzień ale sami rozumiecie są wakacje i głupio by było z nich nie korzystać :* Kolejny rozdział będzie mniej więcej za tydzień.

Trzymajcie kilka gifów  :3















See You! xxx





sobota, 28 lipca 2012

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 20 ♥


TYLKO UPS?! Styles ty głupku! Podaj mi koszulę-panikowałam.
Loczek spełnił moją prośbę, zdążyłam tylko zakryć się jego koszulą kiedy Katy weszła do salonu z oczami wielkimi jak spodki.
-EM... Darcy czemu zakrywasz się koszulą Harrego? Tak w ogóle to czemu on jest BEZ KOSZULI.
-Bo ja... emm...Szukałem pilota-próbował się tłumaczyć lekko zakłopotany Hazza.
Ja zrobiłam tak zwany ''Facepalm'' a Katy wybuchła śmiechem i oznajmiła ,że poczeka aż się ogarniemy po czym skierowała się do kuchni.
-Boże człowieku... Nie mogłeś wymyślić czekoś lepszego od ''SZUKAŁEM PILOTA''?!-spytałam go zażenowana.
-Moja mama już raz dała się nabrać, przynajmniej tak mi się wydawało...-odpowiedział, podając mi moją koszulę.
-Chyba tylko udawała ,że dała się nabrać, dobra nie ważne, chodźmy do Katy.


Siedzieliśmy w domu jedliśmy dosłownie wszystko co wpadło w nasze ręce i graliśmy w Need For Speed'a na X-Boxie. Około 21 Harry oznajmił ,że musi wracać i do końca spakować swoje rzeczy. Zostałam sama z Katy ,której głupkowaty uśmiech nie schodził z twarzy.
-Możesz przestać się tak głupio uśmiechać?-wypaliłam.
-Hahaha przepraszam, to ja może pójdę poszukać pilota to znaczy do łazienki a Ty zacznij się pakować.-oznajmiła i uchyliła się przed poduszką którą w nią rzuciłam.
Świetnie... Teraz będzie się ze mnie nabijała, Styles ty ciołku czemu nie zakluczyłeś tych cholernych drzwi.-pomyślałam, ściągając z szafy walizkę.
-O której wyjazd?-zapytała Katy, siadając na łóżko.
-7.00 mamy być pod domem chłopaków, a Ty już spakowana?
-Już daaaawno, to będę u Ciebie o szóstej okej?
-Spoko, idziesz już?
-Tak, chodź zamkniesz drzwi ,bo jeszcze znów wejdzie ktoś nieproszony.
-Zabawne.
-Mama dzwoniła?
Od razu posmutniałam.
-Nie, nie dzwoniła, nie chcę o tym gadać.
-Do zobaczenia jutro, głowa do góry jeszcze będziesz miała okazję zobaczyć Loczka bez koszuli.-zażartowała Katy.
-DOBRANOC.
Zamknęłam za nią drzwi i uśmiechnęłam się sama do siebie, myślałam o tym co by było gdyby Katy nie wparowała bez pukania do mojego domu. Aż zrobiło mi się gorąco i z głupkowatym uśmiechem wróciłam do pakowania ciuchów.



5:30 Przeciągnęłam się, byłam niewyspana, jakby tego było mało nie byłam pewna czy wszystko wzięłam. Mój bagaż na dwa miesiące to trzy wielkie walizki, z czego jednej nie byłam w stanie zapiąć nawet gdy na niej siedziałam... Miałam nadzieje ,że Katy pomoże mi kiedy przyjdzie.
Wciągnęłam na siebie krótkie jeans'owe spodenki i bluzkę na ramiączkach do tego sandałki, było strasznie ciepło i duszno. Nie wiedziałam czy zjeść coś przed podróżą, bałam się ,że choroba lokomocyjna z dzieciństwa się odezwie więc śniadanie sobie odpuściłam.
Równo o szóstej usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Dzieeeeeeń dobry-powitała mnie Katy ziewając.
-Bry, właź i chodź pomóc mi dopiąć ostatnią walizkę.
Po wielkim wysiłku z naszej strony walizka ustąpiła i w końcu udało mi się dopiąć zamek, wzięłam jeszcze torbę na ramię do której spakowałam iPad'a,ładowarkę,kilka kosmetyków, wodę, husteczki i milion innych pierdół.
Poodłączałam wszystkie urządzenia elektryczne i pozakręcałam wodę,bo przezorny zawsze ubezpieczony.

W autobusie zasnęłabym gdyby nie gadająca Katy o pięknych widokach, plażach, imprezach.
-Darcy, wysiadamy- szturchnęła mnie Kat.

Przed domem chłopaków stał wielki Tour bus.
-Tym jedziemy?-spytała Katy z rozdziawioną buzią.
-Tak, tym jedziemy, zdziwiona? Nie martw się ma klimatyzację.- odpowiedział jej Zayn który pojawił się nie wiadomo skąd.
-Nie nauczyli Cię ,że najpierw mówi się dzień dobry panie Malik?-odgryzła się Katy.
-Nawet nie zaczynajcie ,bo pozabijam.-ostrzegłam ich.
Malik wywrócił oczami a Katy podawałam mu swoje walizki.
-Boże... Co tam jest ,że to takie ciężkie, kamienie?!
- Nie, spray'e odstraszające takich jak Ty.-odpowiedziała ze złośliwym uśmiechem Katy.
Zayn prychnął i uśmiechnął się lekko.
-Poflirtujcie sobie a ja idę sobie zrobić kawy,bo umrę.-oznajmiłam.
-Nie musisz, Liam przygotował wcześniej termosy, są w busie.
-Tak w ogóle kto prowadzi?-spytała Kat.
-Larry nasz kierowca-rzekł Zayn, pakując moją ostatnią walizkę.

Spojrzałam na dom, w oknie kuchni ujrzałam Niall'a wciągającego bułkę, pomachał mi a ja posłałam mu uśmiech. Pomijając to ,że zasnęłam około 4 nad ranem i ledwo trzymam się na nogach, to jest cudownie. Nie mogę się doczekać aż zobaczę piękny zachód słońca, na jeszcze piękniejszej plaży w Meksyku z najwspanialszym chłopakiem u boku.
Zayn i Katy wciąż się droczyli a ja nie zwracając na nich uwagi, weszłam do busa z zamiarem znalezienia termosów z kawą, był naprawdę duży i odziwo było tam czysto, nie tego spodziewałam się po busie w którym podróżuje pięciu nastolatków.
Przeważał kolor czarny i czerwony, mała kuchnia,łazienka, salon z plazmą i X-Box'em, prawie jak w domu tylko ,dosyć wąskim domu.
Otworzyłam drzwiczki przesówane, sypialnia, po prawej stronie dwa łóżka jedno na ziemi a drugie piętrowe, tak samo po prawej stronie i jedno łóżko poziomo na samym końcu busa, przy tylnim oknie. Panował tutaj przyjemny chłód, odechciało mi się szukać kawy, walnęłam się na jedno z łóżek i przysnęłam.


Poczułam ,że ktoś kładzie się obok mnie, przekonana ,że to Harry obróciłam się i wtuliłam się w Niego. Ktoś zachichotał cicho i odgarnął mi grzywkę która opadła mi na oczy. Otworzyłam oczy i pisnęłam zaskoczona.
-LOU!
-No co?! To moje łóżko.-zaśmiał się Mrs.Carrot.
Nagle z łóżka nad nami wysunęła się blond czupryna i niebieskie oczy.
-Moglibyście ciszej? PROSZĘ...
-Nie.-odpowiedział Lou z uśmiechem.
-Tak myślałem.-rzekł zrezygnowany Niall.
-Potrzebuję kawy.-oznajmiłam wstając z łóżka i kierując się do salonu.


__________________________________________

Tutaj macie Tour bus od środka :)



____________________________________________



OMGAAASH  *.*

Macie dwudziestkę :) Podoba się?

wtorek, 17 lipca 2012

Cholera...

Obiecałam ,że jeśli będzie 10 komentarzy to wstawię nowy rozdział. Jest mi niezmiernie przykro ale będziecie musieli jeszcze trochę na owy rozdział poczekać.... Komputer mi szwankuję i ojczym musi przywrócić go do życia.... Sam się wyłącza... Próbowałam pisać rozdział a tu nagle BUM i sam się zrestartował... Grr... Poczekajcie proszę do 20 lipca. I przy okazji chciałabym podziękować wszystkim którzy czytają mojego bloga oraz podwójne podziękowania dla tych co komentują, bo to najbardziej mnie motywuje do dalszego pisania a więc BIGGGG LOVE : *

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 19 ♥



Rozdział +18! :D





Było lekko po godzinie 14, dopiero co wstałam,bo w nocy nie mogłam zasnąć. Udało mi się to dopiero o 4 nad ranem. Nie miałam najmniejszej ochoty się ubierać więc w piżamie zeszłam do salonu i włączyłam telewizję. A co mi tam, poleniuchuję sobie skoro nikogo nie ma w domu i nikt nie ma dla mnie czasu. W telewizji leciały powtórki Simpsonów niezbyt zainteresowana kreskówką rozmyślałam o minionej nocy, napisałam do Harrego sms'a   ''Co słychać? Tęsknię za Tobą...''. Nie odpisał, nie dziwię się o trzeciej w nocy każdy normalny człowiek śpi, KAŻDY ale nie ja. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, moje serce podskoczyło z radości! Byłam pewna ,że to Harry w końcu znalazł trochę czasu dla mnie! Pobiegłam otworzyć.



-Dzień dobry, polecony dla pani Caroline Smith to Pani?
To niestety tylko listonosz.
-Nie... To moja mama.
-Odbierze panienka?-spytał lustrując mnie wzrokiem i głupio się uśmiechając.
- TAK. -powiedziałam oburzona.
Jakiś dziad z wąsem się na mnie gapi a ja w krótkiej koszuli nocnej, rozczochrana...
Złożyłam podpis w dwóch miejscach i zatrzasnęłam drzwi za tym niewyżytym listonoszem. Nie zainteresowana od kogo jest ten list rzuciłam go na blat w kuchni. Znów dzwonek do drzwi. No nie... Jeśli to znowu ten listonosz to już nie będę miła.
Otworzyłam drzwi.
-Zapomniał pan czegoś? Jeśli tak to słucham tylko proszę się na mnie tak na mnie nie patrzyć, dopiero wstałam.- oznajmiłam patrząc w podłogę.
Usłyszałam cichy chichot szybko podniosłam wzrok i uśmiechnęłam się jak idiotka.
-Witaj księżniczko-rzucił rozbawiony Harry, zamykając za sobą drzwi.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć, bo zamiast słów po prostu zaczęłabym piszczeć ze szczęścia. Niby to tylko trzy dni ale czuje się jakbym nie widziała go wieki!
-Ziemia do Darcy!- powiedział Harry machając mi ręką przed oczami.
Wybuchłam śmiechem a On zrobił na wpół zdziwioną i rozbawioną minę.
-Co Ty brałaś?- spytał.
-Ekhem. Nic.-oznajmiłam próbując zachować powagę.
Loczek zbliżył się do mnie ,żeby w końcu przywitać mnie pocałunkiem.
Brakowało kilku centymetrów ,żeby nasze usta się złączyły a ja znowu wybuchłam śmiechem.
Tym razem Harry śmiał się razem ze mną.
-Styles powiesz mi z czego my się śmiejemy?-spytałam chichocząc.
-Nie mam pojęcia i to właśnie jest śmieszne.
-Chodźmy do kuchni...-powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
-emm... Po co?-zapytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Nie po to co sobie myślisz Panie Myślę o Seksie Co Dwie Sekundy Styles.
- Tylko przy Tobie tak mam. Poza tym poprawka co trzy sekundy a nie co dwie-oznajmił ze słodkim uśmiechem.
-Uhm. Wody, soku?-spytałam otwierając lodówkę.
-Ciebie.
Spojrzałam na Niego i posłałam mu uśmiech.
-Poważnie pytam.- rzekłam.
-A ja poważnie odpowiadam, słyszałem ,że się za mną stęskniłaś. Jakoś nie widać. -powiedział i zrobił smutną minę.
Podeszłam do Niego, zamierzałam w końcu go pocałować. Loczek posadził mnie na blat  i pocałował mnie w policzek chcąc mnie zdenerwować, uśmiechnął się szeroko.
-Pff. -rzuciłam.
Pocałował mnie ponownie tym razem w kącik ust, chciałam zarzucić mu ręcę na szyję aby go do siebie przyciągnąć lecz przytrzymał mi dłonie na blacie i znów się ode mnie odsunął na nieznaczną odległość.
Zrobiłam obrażoną minę i skrzyżowałam ręce na piersi.
Loczek zachichotał i znów się do mnie zbliżył,szybko zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam go do siebie. W końcu nasze usta spotkały się. Niezapomniane uczucie.
Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie a Hazza szepnął mi do ucha.
-Kocham Cię.
- Tęskniłam.
-Ja też, przepraszam mieliśmy dużo pracy a kiedy wracaliśmy do domu wszyscy padnięci szliśmy spać.-wytłumaczył się.
-Rozumiem, dobrze ,że jesteś muszę z Tobą pogadać.
-Brzmi groźnie. Mam się bać? -spytał.
-Jeśli coś nabroiłeś to tak-odpowiedziałam zeskakując z blatu.



Usiedliśmy na kanapie w salonie. Opowiedziałam o kłótni z mamą.
-Nie chciałem ,żeby tak wyszło... Darcy nie chcę ,żebyś musiała wybierać między mną a twoją rodziną.
-To nie jest Twoja wina Harry. Ona powinna mi to wcześniej powiedzieć, a ja też poinformowałam ją za późno o moim wyjeździe. Pewnie jej przejdzie za kilka dni i do mnie zadzwoni ale smutno mi...

Harry po prostu mnie przytulił, tego właśnie potrzebowałam. Żadnych zbędnych słów.
-Damy radę, a mama na pewno zadzwoni i się pogodzicie zobaczysz. Poza tym spędzisz dwa miesiące ze mną i chłopakami nie cieszysz się?
-Oby tak było. Cieszę się głupku a wiesz ,że Katy jedzie z nami?-odpowiedziałam z uśmiechem.
-Serio? To Zayn będzie miał z kim się droczyć.
-Słodcy są jak flirtują -oznajmiłam a Harry się wyszczerzył i rzekł:
-Mamy szczęście ,że tego nie słyszą.
-Chyba muszę się ubrać.-powiedziałam wstając z kanapy.
-Po co? Nigdzie chyba nie wychodzisz a mi wszystko jedno co masz na sobie, najlepiej jakbyś nie miała nic
-powiedział ,pociągnął mnie za rękę i z powrotem siedziałam na kanapie. Loczek pchnął mnie do pozycji leżącej i złożył słodki pocałunek na moich ustach, po chwili jego usta drażniły wrażliwą skórę na mojej szyi.
Schodził coraz niżej, zaczął całować mnie po dekolcie a moje ręce powędrowały do guzików od Jego koszuli. Jego usta błądziły wciąż po moim dekolcie.Przerwał na chwilę, spojrzał mi w oczy i powiedział dziś już drugi raz najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek od Niego usłyszałam.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.-odrzekłam po czym nasze usta znów tworzyły jedność.
Zrzucił z siebie koszulę, moje ręce powędrowały na Jego umięsnioną klatkę piersiową.
Jeszcze raz spojrzał mi w oczy.
-Chcesz tego?-zapytał.
W odpowiedzi go pocałowałam, to miało być potwierdzenie. W tym momencie pragnęłam tego jak niczego innego na świecie.
Uśmiechnął się i zdjął ze mnie koszulę, moje policzki oblały się czerwienią, w końcu pierwszy raz jakiś chłopak widzi mnie w samych majtkach. A jeśli mu się nie spodobam-pomyślałam.
-Jesteś piękna.-rozwiał moje wątpliwości.
Poczułam jego usta na moim brzuchu, przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

- HEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEJ DARCY WSTAWAJ! - wydarła się Katy, zamykając za sobą drzwi.
-Harry! Nie zamknąłeś drzwi na klucz!-szepnęłam przerażona.
-Upss...-szepnął Harry patrząc na mnie.






_____________________________________________





Jak go pisałam to chciało mi się śmiać :D

NASTĘPNY ROZDZIAŁ WSTAWIĘ JAK BĘDZIE 10 KOMENTARZY! :D

Dziękuję za komentarze! :*:*:*:* Oby jak najwięcej!

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 18 ♥


Obudziłam się obolała, przeciągnęłam się i rozejrzałam po salonie, bo właśnie tutaj spałam przez tę noc do tego na butelce po pepsi i pilocie. Zerknęłam na telefon, nikt nie dzwonił, nie pisał. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni z zamiarem przygotowania sobie czegoś go jedzenia nagle mój wzrok skierowałam na zegarek wiszący obok lodówki. Za piętnaście ósma. Okej. Hmm... JASNA CHOLERA! Rozdanie świadectw! Zapomniałam nastawić budzik... Pięknie... Zamknęłam lodówkę z trzaskiem i pobiegłam na górę. Nie ma szans żebym zdążyła na to całe paplanie dyrektorki, no ale świadectwo musze odebrać. Jaka ze mnie ciapa... Wyjęłam z szafy czarną sukienkę przed kolano, szybko się przebrałam, włosy spięłam w niedbałego koka, sięgnęłam po torebkę i dosłownie wybiegłam z domu. Na moje szczęście zdążyłam na autobus, siedząc tak i wpatrując się w okno uświadomiłam sobie ,że tej nocy w domu byłam sama. Gdzie mama? Andre? Aleks? Jeszcze dwa dni do wyjazdu chłopaków a ja jeszcze nic nie powiedziałam mamie... Z Harrym nie rozmawiałam od trzech dni... W mojej głowie panował chaos, myśli kręciły się w okół Harrego,wyjazdu,mamy,Andre, Aleksa no i oczywiście zakończenia roku na które byłam już spóźniona dwadzieścia minut. Cudownie rozpoczęty dzień, nie ma co...



Weszłam zdyszana na salę gimnastyczną i chciałam zająć miejsce i nie zostac zauważoną, oczywiście nie byłabym sobą gdybym się o coś nie potknęła, tym razem było to jedno z krzeseł które były poustawiane na całej sali. Dyrektorka rzuciła mi zirytowane spojrzenie i kazała zająć miejsce.
-Smith siadaj i nie rób zamieszania.
Czerwona jak spodnie Louisa usiadłam w ostatnim rzędzie.
Rozdawanie świadectw już trwało, czekałam z niecierpliwością aż pani Evenlins wyczyta moje nazwisko, chciałam zadzwonić do mamy żeby dowiedzieć się dlaczego nikogo nie było dziś w domu.
-No i nasza spóźnialska Darcy Smith, zapraszam-oznajmiła pani Evenlins.
Poczłapałam po świadectwo, uścisnęłyśmy sobie ręce z dyrektorką i wróciłam na swoje miejsce.
Na koniec zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie do szkolnej kroniki, wszystkie trzecie klasy liceum i nadszedł czas pożegnań, których z całego serca niecierpię.
Kilka osób uroniło pojedyncze łzy, ściskając mnie w ramionach i życząc udanych wakacji. Będę tęskniła za moją klasą, ale przecież wszystko się kiedyś kończy prawda?
Postanowiłam ,że do domu wrócę na pieszo, wyjęłam telefon i wykręciłam numer mamy. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty...

-Tak słucham?
Myślałam ,że nie odbierze.
-Cześć mamo.
-Spakowałaś się już?-zapytała szybko.
Nie wiedziałam o co jej chodzi, skąd ona wie ,że wyjeżdżam?
-eee... jeszcze nie właśnie wracam z rozdania świadectw-wydukałam bardzo zdziwiona.
-No to się pospiesz samolot mamy za cztery godziny a dojazd do babci zajmie Ci jakąś godzinę.
-Słucham? Ale mamo... O co chodzi?
-No nie mów ,że nie przeczytałaś kartki którą Ci zostawiłam w kuchni.. na blacie.
-Niestety ale właśnie to Ci mamo chcę powiedzieć ... Jaki samolot?-zapytałam przerażona.
-No do Polski! Wracamy tam... przynajmniej na wakacje a dalej to się pomyśli.-oznajmiła.
-Dobre żarty, prawie się nabrałam.
-Skarbie nie mam czasu na żarty muszę spakować Aleksa, więc się pospiesz i przyjeżdżaj.
-MAMO! Ja nigdzie nie lecę!
-Słucham?
-Ja wyjeżdżam z Harrym!
- Słucham?-powtórzyła pytanie mama.
-Wyjeżdżam z Nim, Katy i chłopakami w trasę! Chciałam Cię o tym poinformować wcześniej ale jakoś nie za bardzo miałaś dla mnie czas...
-Ty sobie chyba żartujesz Darcy jedziesz z nami do Polski i nie znoszę sprzeciwu.
-Mamo...Ja te wakacje planowałam już dawno temu a Ty o swoich planach poinformowałaś mnie dzisiaj więc wybacz ale jadę z Harrym.
-Rodzina jest ważniejsza niż jakiś gówniarz wiesz?
-Nie nazywaj Go tak...
-Zresztą rób co chcesz, zobaczymy czy Ci to wyjdzie na dobre.-stwierdziła.


Nie no cudownie... Mam dosyć.
Wróciłam do domu, wzięłam prysznic po czym zalogowałam się na twittera. Dawno tam nie zaglądałam, dodałam twitta.


Niech ten dzień się już skończy. Mam dosyć. Jest okropnie :(


Zaobserwowałam kilku fanów moich ''fanów'' to znaczy fanów Harrego, wyłączyłam laptopa i walnęłam się na łóżko.

Bezsensownie wpatrywałam się w sufit, lepszy niż podłoga... Chyba bardziej mnie rozumie.
Rozebrzmiał się dźwięk mojego telefony aż podskoczyłam.
-Ta?
-ZGODZILISIĘROZUMIESZTODARCY jadeztobąichłopakamiwtrasękoncertowąbędzietakzajebiścieżeomójbożecojamamzesobąwziać?!
Ciszę w moim pokoju zakłócił wybuch mojego niekontrolowanego śmiechu.
-Katy... Tym twoim wybuchem radośći udało Ci się poprawić mój fatalny humor, gratuluję i dziękuję! Myślałam ,że dzisiaj już nic mi nie pomoże.
-Cieszę się! ALE ROZUMIESZ TO! ZGODZILI SIĘ! Darcy zdajesz sobie sprawę ,że to będą najlepsze wakacje w naszym życiu? Przynajmniej w moim!
-Zgadzam się z Tobą w moim też. Tylko kochanie pamiętaj ,że Oni tam też będą pracować, więc to nie do końca wakacje prawda?
-Ale dopiero w sierpniu! A MY MAMY 15 czerwiec! Nie mogę się już doczekać!
-Tak  ja też, tak w ogóle muszę pogadać z Harrym co, gdzie i jak ale to jutro, nie chcę mu przeszkadzać.
-W czym przeszkadzać?
-Nagrywają piosenki na nową płytę. Jak znajdzie czas na pewno się odezwie.
-Tak w ogóle czemu miałaś dzisiaj taki fatalny dzień?

Opowiedziałam Katy cały mój dzisiejszy dzień z najdrobniejszymi szczegółami, naciskając na słowa HARRY, MAMA, WYJAZD. Zapewniła mnie ,że wszystko z mamą się ułoży i mam się nie przejmować a Harry ma dużo pracy i na pewno mi to jakoś SZCZEGÓLNIE wynagrodzi.
Na nacisk Katy na słowo SZCZRGÓLNIE uśmiechnęłam się jak głupek i przyszły mi do głowy niezbyt grzeczne myśli, stwierdziłam też ,że bardzo tęskię za moim Loczkiem. Coraz bardziej wyczekuję dnia w którym już będziemy na pięknej plaży w Meksyku ,bo właśnie tam będą w sierpniu koncertować chłopcy.




_________________________________________________

No heeeeeeeeeeeeeej ^^ Rozdział nareszcie jest :) WENA WRÓCIŁA ♥

KOMENTARZE BARDZOBARDZO Motywują więc piszcie ile wlezie :)