sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 4 ♥

Miał na sobie szare rurki, koszulkę z flagą USA, bluzę rozpinaną z napisem Jack Wills i vansy koloru granatowego. Głupio się poczułam, ubrałam się tak zwyczajnie a On wyglądał cudownie.

-Cześć, ślicznie wyglądasz-rozwiał wszystkie moje wątpliwości co do mojego ubioru Harry.
-Hej. Dziękuję, wejdź- odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.

Poprowadziłam go do salonu, usiedliśmy na kanapie, nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać, nie jestem nieśmiałą osobą ale przy nim czuję się jakoś inaczej niż zwykle, boję się ,że się zrobię coś głupiego. Na moje szczęście On zaczął rozmowę.
-To może jakaś komedia romantyczna?-zaproponował uśmiechając się.
-Szczerze mówiąc już wcześniej coś przygotowałam-oznajmiłam z wrednym uśmieszkiem.
Moja nieśmiałość gdzieś się ulotniła, poczułam ,że przy nim mogę być sobą i nie muszę nikogo udawać.
Włożyłam płytę do napędu DVD i usiadłam z powrotem na kanapę.
-Co to za film?-zapytał Harry z ciekawością.
-A nic specjalnego, horror Paranormal Activity 3-odrzekłam.
Wiedziałam ,że Harry boi się horrorów, wybrałam taki który oglądałam już z trzy razy i znam wszystkie straszne sceny na pamięć. Ale jestem wredna.-powiedziałam w myślach.
Harry przysunął się w moją stronę, na straszniejszych scenach zaciskał ręce na poduszce a ja powstrzymywałam się od śmiechu. Postanowiłam ,że jeszcze troszkę się z niego ponabijam. Kiedy On był skupiony na filmie schowałam butelkę frugo za siebie.
-Chyba picie się skończyło, pójdę do kuchni i przyniosę drugą butelkę.-oznajmiłam nadal powstrzymując się od śmiechu.
-Co?! Jak to? Przed chwilą jeszcze była połowa butelki. Eee... To może ja pójdę z tobą.-oznajmił.
-Nie, nie trzeba dam radę.-zaoponowałam.
-Em... Mógłbym skorzystać z toalety?-wymyślał Harry żeby tylko nie zostać sam.
-Jasne. Prosto i drugie drzwi na lewo-pokierowałam go.
Hazza poszedł w kierunku łazienki a ja skręciłam do kuchni. Dosłownie zwijałam się ze śmiechu! Jego mina podczas sceny kiedy dziewczynka rozmawiała z duchem była bezcenna. Mogłam mu zrobić zdjęcie.-moje rozmyślanie przerwał widok Harrego stojącego w drzwiach kuchni, trzymającego do połowy pełną butelkę frugo. O kurcze! Wpadłam... Mogłam ją gdzieś schować a nie zostawiać na kanapie.-pomyślałam.
-Patrz chyba jakiś duch napełnił butelkę z powrotem albo ktoś tu się chciał ze mnie ponabijać-oznajmił, patrząc na mnie znacząco.
-Tak to na pewno Toby! Ten duch z Paranormal Activity-zaczęłam się wykręcać.
Harry postawił frugo za blacie i szedł ku mnie z zamiarem łaskotania mnie.
-Nie HARRY! Przestań! PROSZĘ!- krzyczałam jednocześnie się śmiejąc.
-Nie ma mowy! Będziesz wiedziała ,że nie ładnie się tak nabijać z czyjegoś strachu Darcy!
-Harry! Ja już wiem ,że tak nieładnie! Przestań!- śmiałam się.
W końcu przestał mnie łaskotać i mnie przytulił. Zdziwiło mnie to. Po chwili wiedziałam ,że wcale nie skończył swojej zemsty na mnie. Zarzucił mnie sobie na plecy i szedł w stronę salonu.
-HARRY! PUSZCZAJ NATYCHMIAST!
-Myślałaś ,że tak łatwo Ci odpuszczę? NIGDY!-powiedział ze śmiechem.
Łaskotał mnie chyba z 10 minut, kiedy przestał oddaliłam się w kąt salonu i krzyknęłam:
-TY sadysto! Odwdzięczę Ci się kiedyś!
-Jeszcze masz coś do powiedzenia księżniczko?-zapytał wciąż się śmiejąc.
-Nie już jestem cicho.-odpowiedziałam z udawanym strachem.
-No to bardzo się cieszę. No co się tak patrzysz? Chodź tutaj, przecież Cię nie zjem-powiedział uśmiechając się.
-No nie byłabym tego taka pewna-oznajmiłam.
W końcu udało mu się mnie namówić żebym usiadła obok niego. Rozmawialiśmy właśnie o chłopakach z zespołu kiedy zadzwonił mój telefon. Harry słysząc What Makes Me Beautiful zaczął śpiewać. Uśmiechnęłam się przepraszająco i poszłam do kuchni ,żeby móc w spokoju rozmawiać.
-Halo?
-Darcy zostaniemy dziś na  noc u cioci Belli, wrócimy jutro koło 20:30.-oznajmiła mama.
-Okej, spoko.-odpowiedziałam.
Pożegnałam się z mamą, położyłam telefon na blat i zaczęłam piszczeć i skakać. Po chwili do kuchni wpadł Harry.
-Odbiło Ci?! Mam dostać zawału?- powiedział i się uśmiechnął.
-Propozycja nie do odrzucenia Haroldzie!- krzyknęłam rozbawiona.
Hazza spojrzał się na mnie po czym zaczął się rechotać jak opętany a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No i z czego się znowu śmiejesz?- spytałam.
-Ha.. Haroldzie? HAHA! O Boże! Kiedy to mówisz brzmisz jak moja mama. To takie słodkie!-oznajmił nie przestając się śmiać.
-Ty mi tu nie słodź tylko włączaj laptopa i szukaj numeru do pizzerii. Nie wiem czy wiesz ale dzisiaj nie wracasz do domu?
-Jak to?-zapytał zdziwiony.
-Normalnie, moi rodzice zostają na noc u cioci a my robimy dwuosobową imprezę-rzekłam.
-Wszystko super tylko dzisiajj o 20:30 mieliśmy robić twettcama, nie chcę żeby przeze mnie musieli wszystko przekładać-odpowiedział ze smutkiem.
-Po prostu dołączysz do nich na innej kamerce, chyba nie musicie być wszyscy razem na jednej prawda?- spytałam.
-Kolejny świetny pomysł mała!- powiedział szeroko się uśmiechając.
Uwielbiałam ten uśmiech...
Nie mogłam się doczekać twettcama, byłam bardzo ciekawa co to za konkurs organizują chłopcy. Musiałam poczekać do 20:30 ,bo Harry nie chciał mi nic powiedzieć.



_____________________________________________________
Rozdział dedykuję kochanej Kindze :* Dziękuję ,że jesteś <3
Wszystkim życzę wesołych świąt, mokrego dyngusa : >

1 komentarz:

  1. Świetnie piszesz, mała :* Te opowiadania są zajebiste! Kocham je < 3 Dziękuję za dedykację, również życzę mokrego dyngusa i wesołych świąt i czekam na kolejne rozdziały :* PS. Przywieś rurki! :>

    OdpowiedzUsuń